batumi

  • O mnie
  • RSS

Kategorie

    Linki

    • klara

    • pant

    • onek

    • zakurz

    • abo

    • wymu

    • bazyl

    • lisi

    • iw

    • łote

    • idiom

    • nareg

    • bez cuk

    • judy

    • rett

    • klar

    • ds

    • mig

    • O

    • 2 4

    • 4godz

    • fusi

    • anon

    • szwe

    • piep

    • barb

    • dora

    • po30

    • chud

    • DS2

    • tabli

    • zaco

    • como

    • teks

    • zuza

    • apte

    • norwe

    Archiwum

    • 2021

    • styczeń
    • 2020

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2019

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2018

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2017

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2016

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2015

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2014

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2013

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2012

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • Dzisiaj 01 kwietnia 2014, 08:11

      Komentuj (5)

      wszyscy trzymają kciuki za Deedee, tak?

      Nie, żeby ten egzamin miał jakiekolwiek znaczenie.

      Ale wynik nie może być gorszy niż Julki, a zwłaszcza Zośki.

      Komentuj (5)

    • Notka z poniedziałku 02 kwietnia 2014, 10:22

      Komentuj (0)

      Po pięknej niedzieli nastąpił zimny poniedziałek. W drodze powrotnej z angielskiego Deedee zatrzymaliśmy się po bratki. Moja pasja ogrodnicza ogranicza się do kupowania gotowych kwiatków i wsadzaniu ich w doniczki. Zanim załadowałam 15 sztuk do bagażnika myślałam, że mi dupa odpadnie z zimna.
      We wtorek po pracy poszłam od razu je przesadzić. Najpierw było całkiem całkiem, pod koniec znowu lodowata piździawa. Po ośmiu sztukach zastanawiałam się, czy pozostałych siedmiu nie ciepnąć za płot. Ale zrobiłam!

      Na zdjęciach z weekendu wygląda, że relaksowałam się ile wlezie. Tjaaa...
      Byłam tak obolała, jakbym wspięła się na Mount Everest. W sobotę zaczęłam od wykąpania mamy, potem pojechaliśmy na zakupy (bo m nie miał co na siebie włożyć na wyjazd do Barcelololony, tralalala!), przy okazji dorobiłam się fajnych adidasków, wgraliśmy w GPSa aktualną automapę, zahaczyliśmy o Castoramę i kupiłam pierwsze kwiatki (a teraz biegam z nimi na taras i do domu, zależnie od pory dnia, zwariować można). Po powrocie ruszyłam do naszej graciarni za garażem, czyli tzw. pomieszczenia ogrodowego. Chciałam tylko wybrać doniczki i osłonki i przesadzić kwiatki. Aha.
      Nie dało się wejść, bo od drzwi do końca podłoga usłana malowniczo torbami pełnymi słoików. Takich zwykłych, szklanych słoików, z pokrywkami, na przetwory. To akurat takie hobby mojej teściowej - cały rok myje i składuje słoiki, żeby mieć poczucie, że jest taka gospodarna i taka pracowita, że będzie robiła te przetwory (uwielbia kupować owoce i warzywa), po czym zużyje mnóstwo prądu, tonę cukru, morze wody, narobi się jak osiołek, a potem już tylko całą zimę otwieramy te słoiki i stwierdzamy, że się zepsuło / spleśniało / sfermentowało i wyrzucamy. ALE słoiki myjemy, wrzucamy do schowka ogrodowego i na lato są jak znalazł...
      Nie będę się za dużo rozwodzić nad tematem - Deedee odkręcała pokrywki, a ja spakowałam 9 worów szkła i wystawiłam przed bramę, bo akurat w tym tygodniu zabierali segregowane odpady. Potem jeszcze przejrzałam pozostałę zasoby - dwie siaty nasion, większość przeterminowana dwa lata, nawozy - mamy mnóstwo nawozu jesiennego, przeterminowanego, ale oj tam; i kupę nawozu do iglaków i rododendronów. 
      I tak to spędziłam sobotę i niedzielę w słoikach i doniczkach.

      Potem we wtorek był ten test Deedee, w środę rozchorowała się na paskudną anginę (dwie doby prawie czterdzieści stopni), w czwartek rano powiozłam ją do lekarza. W aptece zostawiłam 500 zł (leki Deedee, teściowej, m i mojej mamy, żeby nie było, że dla siebie nic, to kupiłam sobie takie bawełniane skarpetki do maseczek na stopy i teraz będę miała stópki niemowlaczka, hłe hłe). Potem do pracy i pisanie dowodów dostawy na piątek. Piątek - przygotowanie papierzysk na cały przyszły tydzień. Sobota - wykąpać mamę i w samochód, do Poznania, ognisko wieczorne u W., a w niedzielę będę siedzieć i patrzeć na zegarek w oczekiwaniu godziny 19.00, kiedy to pojedziemy na lotnisko i frrrruuuuu...

      Bądźcie tu grzeczne beze mnie.

      Komentuj (0)

    • Chyba się rozpuknę 02 kwietnia 2014, 16:17

      Komentuj (4)

      Jeszcze 4 dni

      Komentuj (4)

    • Mam notkę 04 kwietnia 2014, 09:41

      Komentuj (5)

      którą piszę od trzech dni i nie mogę skończyć, ale najpierw ważny komunikat:

      KONIECZNIE obejrzeć mi proszę "Jeźdźca znikąd" z Johnnym D.

      RE WE LA CJA

      Dawno się tak nie ubawiłam. 

      Jak wrócę, to chcę tu komentarzach Wasze wrażenia z oglądania.

      Komentuj (5)

    • Buenos dias! 14 kwietnia 2014, 13:59

      Komentuj (2)

      Jak to było po polsku?

      ;-)

      Wróciliśmy w czwartek w nocy, musiałam zaspokoić swój instynkt domatora, więc nie wychodziłam z domu do dzisiejszego poranka. Wsiadłam w samochód, zerknęłam na temperaturę i pomyślałam "e, nie jest tak źle, trzynaście stopni, to prawie jak w Hiszpanii"

      Za chwilę spojrzałam jeszcze raz, okazało się, że to było bieżące zużycie paliwa...

      Komentuj (2)

    • Przed i po 15 kwietnia 2014, 11:58

      Komentuj (6)

      Dzień przed wyjazdem m kupił ekspres do kawy i było do czego wracać, bo inaczej to nie wiem, czy bym wróciła...

      A ja przed wyjazdem zajmowałam się wykańczaniem. Terminacją. Postawiłam sobie za punkt honoru wykończyć resztki włóczek, które mi zalegają po kątach (nic się nie zmarnuje, nie).
      Najpierw wykorzystałam wzór na kapelutek:
      Fotosik darmowy hosting obrazków   Fotosik darmowy hosting obrazków   Fotosik darmowy hosting obrazków
      Pierwszy był oczywiście dla Deedee, drugi pojechał pod Poznań, trzeci czeka na urodziny Leny.
      Włóczka pochodziła z dwóch sweterków dawno temu sprutych.

      Potem mi się znudziło, więc zabrałam się za sówki
      Tu czekają w kolejce do fryzjera. Najpierw Deedee porobiła im warkoczyki, niedługo nastąpią postrzyżyny.
      Najbardziej rozbawiła mnie ta z wielkimi błękitnymi oczyskami, a także ta bez oczek (wygląda na trochę wystraszoną, zresztą fryzurę też ma niezłą)

      Po powrocie okazało się, że straciłam serce do szydełka i drutów. Nie chce mi się nic robić. Ale to na pewno chwilowe.

      Po powrocie okazało się też, że otworzyli nam Rossmana w Mieście, teraz to już muszę tylko dla Kappahla jeździć do Większego Miasta. Z radości kupiłam sobie tusz do rzęs, bo poprzedni posiałam na samym początku wyjazdu, w hotelu w Gironie :-)))
      A dokładnie w tym miejscu:


      I jeszcze PS:
      Jeśli ktoś wie, gdzie jest akt urodzenia Deedee, to bardzo proszę o info, bo ja już nie mam pomysłów. Zwariuję w tym naszym domu, albo go wysadzę. O, m na przykład powiedział wczoraj po godzinach bezowocnych poszukiwań, że w sumie to przestaje się dziwić temu facetowi, co podpalił swój dom :-)))

      Komentuj (6)

    • Jest! 18 kwietnia 2014, 09:44

      Komentuj (7)

      Spełniłam dwa marzenia w jeden miesiąc i teraz czekam, aż coś gruchnie.
      Najpierw pojechałam do Barcelony, a wczoraj pojechałam do sklepu z Deedee, zrzuciłyśmy się po połowie i mamy:
      Fotosik darmowy hosting obrazków

      nareszcie

      Zadziwiła mnie prostota podłączenia i startu tego urządzenia, najdłużej trwało wyłuskanie wszystkich komponentów z folii, naklejek i kartonów.
      Potem tylko trzy kabelki i już mogłyśmy rozpocząć rozgrywkę tenisa stołowego. Bądź też poskakać pontonem po rwącej rzece.

      No i dzisiaj dylemat - gotować żurek i sprzątać, czy partyjka kręgli?

      Zgadujcie.

      Wesołych Świąt życzę!

      Fotosik darmowy hosting obrazków     Fotosik darmowy hosting obrazków

      Komentuj (7)

    • Ależ mnie energia rozpiera! 19 kwietnia 2014, 15:16

      Komentuj (4)

      Kupiłam nowe, letnie firanki do salonu i do pokoju Deedee, parę ramek na zdjęcia (wreszcie mogłam zdjąć tę krzywą i ją zamienić), dzisiaj poprasowałam i powiesiłam, teraz mamy iście wakacyjny nastrój w salonie!

      Aż jakoś głupio tak, wszystko posprzątane, ugotowane, żadnych gości poza Julkiem, który przychodzi z nami pograć. Spodobał mi się bejsbol, chociaż jest bardzo męczący, bo dużo biegać trzeba.

      Mama dała się namówić i pojechała poczuwać przy grobie z rodzinką, w domu spokój i cisza przez całe pół godziny ;-)

      Ale pogoda, co?
      A wiecie, kto Wam tę piękną aurę z Barcelony przywiózł tak? Teraz ładnie się skłonić i podziękować...

      Komentuj (4)

    • ...i po świętach 22 kwietnia 2014, 08:11

      Komentuj (2)

      Komentuj (2)

    • Parę nowin 24 kwietnia 2014, 11:50

      Komentuj (2)

      Po pierwsze i najważniejsze - Camille przyjeżdża 24 czerwca! Radość straszliwa zapanowała w domu :-)
      Tym większa, że nie musimy się dokładać do biletu, więc będzie więcej many na atrakcje na miejscu. Będzie do 5 sierpnia, więc trzeba coś porządnego zaplanować.
      Swoją drogą, to mądra z niej dziewczynka, miała w tym roku jakieś egzaminy i zdała tak, że ponoć zdobyła tyle punktów, że mogłaby przeskoczyć jedną klasę, a już z wyborem średniej szkoły to w ogóle nie będzie problemu.

      Trafiłam na fajną książkę - od czasu do czasu lubię sięgnąć po jakąś ze znaczkiem Salamandry - tym razem to "Potwór profesora Hawkline'a" - western gotycki, jak zaznaczono na wstępie. Interesująco napisane i do tego całkiem zabawnie. A w jednym miejscu to się nieźle obśmiałam ("Kur..! Rozmawialiśmy o potworze, a nie o Hawajach!")

      Nie mam czasu nacieszyć się kinectem, ale za to nadrabiam zaległości robótkowo - filmowe. Niestety, tryb życia w naszym kołchozie powoduje, że każdy film oglądam na co najmniej dwie raty. "Kamerdynera" za to obejrzałam połowę i nie wiem, kiedy zasiądę do reszty. Zresztą "Grawitacji" obejrzałam też połowę. Wczoraj trafiłam na film o dziewczynce porwanej i trzymanej w piwnicy 8 LAT - film na faktach, działo się w Austrii. Nie powiem, jakie słowa mi się cisnęły na usta w trakcie.
      Trudno trochę się w ogóle dopchnąć do tv, bo albo Deedee gra, albo m ogląda wojny i uboty, bo nie ma co czytać.

      Dziwne to były święta, jednak jak się człowiek nosem nie podpiera, to nie ma świąt. Jeszcze w piątek, jak wpadłam po pracy do domu, to zapoczątkowałam wir "szmata-garnek-mop-piekarnik", ale jakoś to mi kulawo szło. Coś tam porobiłam, więcej było paniki w głowie, niż tej roboty. Wreszcie pod wieczór oprzytomniałam i dotarło do mnie, że jutro dopiero koszyczek i święconka, a nie śniadanie, rezurekcja itp.
      W wyniku czego w sobotę nie miałam prawie nic do roboty, więc trenowałam bejsbol i slalom :-) W tym czasie emowi udało się wyciągnąć moją mamę na czuwanie przy grobie, zwiedzili dwa kościoły, Julek strzelił im słit focie, wrócili i mama już do wieczora odpoczywała w swoim pokoju, a Julek i Deedee skakali przed ekranem.
      Fotosik darmowy hosting obrazków
      A wieczorem wpadli sąsiedzi i ograłam w ping ponga tatę Julka :-)

      W niedzielę śniadanko w rodzinnej atmosferze, a po południu wpadł brat z rodzinką. Poszli o 23, o czym wiedziała tylko teściowa, jako jedyna świadoma osoba...
      W poniedziałek było już w ogóle bardzo dziwnie, bo pierwsza wizyta o 12 - siostra, szwagier i Nikoś, a druga wizyta - kuzynka z ciotką - o 17. A pomiędzy... cóż, naprędce piekłam szarlotkę i robiłam obiad, bo w lodówce było mięsko na zimno, ćwikła i echo...
      Dziwne święta.

      Dzisiaj chyba sobie pofarbuję włosy, bo w sobotę spotkanie na szczycie, a dokładnie na szczycie mapy Polski - w Rozewiu. Będzie ognisko tralalalalalaaaaaaaa!
      Ale żeby mi się nie nudziło za bardzo, to jeszcze muszę upiec tartę z łososiem na jutro. Czemu muszę? Otóż sama sobie strzeliłam w stopę - kupiłam gotowe ciasto na tartę, żeby kiedyś tam wypróbować, przywiozłam do domu, zagadałam się z teściową i otworzyłam opakowanie, czyli muszę teraz je w ciągu dwóch dni upiec...



      PS: Nadal czekam na wiadomość w sprawie okupu za akt urodzenia Deedee

      Komentuj (2)

    • Islandzkie nazwiska 25 kwietnia 2014, 10:55

      Komentuj (3)

      Obejrzałam wczoraj "Na głębinie" - nagrałam, bo po pierwsze islandzki, po drugie morski, a więc jakby m miał ochotę coś ze mną obejrzeć, to.
      No i akurat miał ochotę (bo nie ma co czytać, hłe hłe)

      O dziwo, nawet film pochwalił, że nie ma dłużyzn (dla mnie trochę były, ale spać mi się chciało i pewnie dlatego), mnie bardzo spodobały się zdjęcia, film ciekawy, do tego na faktach. Największe wrażenie zrobiły na mnie wstawki autentycznych filmów, gdzie ludzie wrócili do miasteczka po wybuchu wulkanu i odkopywali swoje domy z wulkanicznego pyłu, który sięgał im nad głowy.
      A najbardziej rozbawiły mnie napisy końcowe. Być może wszyscy to wiedzą, ale ja wczoraj odkryłam, że w Islandii nazwiska pochodzą od imion ojców - kobiety nazywają się Stefansdottir, Karlsdottir; mężczyźni Gustafsson, Haraldson, Stefanson :-))) Tylko nieliczne nazwiska tak nie wyglądały.


      PS: I wiecie co? Wcale mnie nie ruszają prognozy pogody. Jak się skaszani na długi weekend, to będę miała więcej czasu na trenowanie tenisa i strzałek.

      Komentuj (3)

    • Mogłabym napisać 28 kwietnia 2014, 13:42

      Komentuj (1)

      że to był fajny weekend, ale to chyba jasne, prawda?

      I jeszcze udało mi się wczoraj wieczorem obejrzeć dwa fajne filmy, oba nie do końca, to chyba jakaś klątwa. Najpierw "Jeszcze większe dzieci" (świetna impreza w stylu lat 80, marzy mi się taka) oraz "Casanova" z Heathem Ledgerem - zaskakująco dobry. Pierwszy musiałam przerwać, bo rodzina zebrała się wokół "iskry z Watykanu", pomodlić się. Drugi musiałam wyłączyć, bo oczy same mi się zamykały. Znowu mam fazę na "szkoda wieczoru, jakoś jutro dam radę" i chodzę spać między 23 a 24. A na drugi dzień czuję się "jakoś".
      Może dziś uda się obejrzeć końcówki...

      Naładowałam akumulatory na leżaczku przez większość niedzieli, w dobrym towarzystwie i pięknych okolicznościach przyrody, Deedee zadowolona, że wreszcie z nami gdzieś pojechała. Oczywiście, teściowa nie byłaby sobą, gdyby nam końcówki weekendu nie spierniczyła, bo jej się nudziło.

      O dziwo, na razie na długi weekend nic się nie zapowiada, poza urodzinami J, drugiego maja. Mamy mieszane uczucia, nie możemy się zdecydować, czy nam się chce jechać, czy nie. Ale coś odpowiedzieć wypada. M musi iść pierwszego do pracy, bo koniec miesiąca, dodatkowy bonusik dla mnie będzie, jeśli teściowa znajdzie sobie jakieś miejsce na ten czas (żyje w poczuciu krzywdy, że nigdzie nie wyjeżdża, może coś wymyśli, proszę trzymać kciuki).

      Fajne zdjęcie mam z wyjazdu. W czasie spaceru plażą co chwilę się zatrzymywaliśmy robić sobie zdjęcia. W którymś momencie S zrobił nam zdjęcie, potem ja zawołałam "czekajcie, jeszcze chwilunia!" ustawili się, a ja stanęłam tyłem do nich i strzeliłam sobie z nimi słit focię :-D

      Grill był przepyszny, dwa razy, tańce też były, a potem część towarzystwa, już późnym wieczorem, wskoczyła do bani. Nie mieli możliwości się w niej potopić, bo m wypełniał sobą jakieś 80% bani :-) Reszta mogła tylko stać na baczność. Potem wtłoczyli się do sauny, a ja i S co chwilę otwieraliśmy im drzwi i strzelaliśmy fotki. W wyniku czego temperatura w saunie ledwo doszła do 50 stopni. Rano okazało się, że mieliśmy telefon przestawiony na filmowanie i zamiast fotek mamy filmy, na których nic nie widać, za to dużo słychać, głównie niecenzuralnie pod naszym adresem. Myślę, że za trzecim razem to już całe Rozewie usłyszało, co znajomi czują do S i Batumi, otwierających im drzwi.
      Część Rozewia nawet próbowała się dołączyć do naszej imprezy, pamiętam, jak mężczyźni krótko, acz kulturalnie podziękowali chłopaczkowi w puszką w ręku za wizytę. Deedee i Nina spały w drugim domku, więc przynajmniej nie słyszały nic z ostatniej części wieczoru.

      Komentuj (1)

    • O, wymyśliłam sobie 29 kwietnia 2014, 08:49

      Komentuj (3)

      następne marzenie, skoro Barcelonę już odwiedziłam.
      Chcę mieć wszystkie filmy Mela Brooksa, a także wszystkie, w których występował Gene Wilder.
      Trochę mi to zajmie.
      Do zobaczenia w 2044 :-)

      Komentuj (3)

    ← →
    Copyrights © 2003 - 2011. ownlog.com | fotolog.pl
    • Szablon: maxbmx.ownlog.com
    • SEO: ageno.pl