batumi

  • O mnie
  • RSS

Kategorie

    Linki

    • klara

    • pant

    • onek

    • zakurz

    • abo

    • wymu

    • bazyl

    • lisi

    • iw

    • łote

    • idiom

    • nareg

    • bez cuk

    • judy

    • rett

    • klar

    • ds

    • mig

    • O

    • 2 4

    • 4godz

    • fusi

    • anon

    • szwe

    • piep

    • barb

    • dora

    • po30

    • chud

    • DS2

    • tabli

    • zaco

    • como

    • teks

    • zuza

    • apte

    • norwe

    Archiwum

    • 2021

    • styczeń
    • 2020

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2019

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2018

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2017

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2016

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2015

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2014

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2013

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • sierpień
    • lipiec
    • czerwiec
    • maj
    • kwiecień
    • marzec
    • luty
    • styczeń
    • 2012

    • grudzień
    • listopad
    • październik
    • wrzesień
    • Obejrzałam 03 października 2016, 11:38

      Komentuj (3)

      "Żyć nie umierać"

      O ja pierdziu

      Mocno daje do myślenia, nie można się oderwać. A Kot zasługuje na mojego Oskara bezwzględnie. Reszta obsady też świetna.


      Dożynki udały się wyśmienicie, hotel doskonały, wyżerka - nieprawdopodobna, nogi bolą od tańca, a głowa od whisky...

      W domu ok, więc nie ma się do czego przyczepić.

      Dexter schudł 8 kg w miesiąc, koleżanka mu ułożyła dietę, gdzie na śniadanie jajecznica na bekonie, a obiad - wołowina smażona na smalcu... za to zero węglowodanów. Tak, jak słodycze mogły dla niego nie istnieć, to teraz marzy o cukierku :-)
      Ale ogólnie dieta ułożona pod jego gust, efekty są, więc humor też wyśmienity.

      Deedee kwiczy z gimnazjalnej gorączki p.t. "kto z kim zatańczy poloneza"...


      Komentuj (3)

    • Ale numer 04 października 2016, 09:57

      Komentuj (2)

      W piątek musiałam iść do banku, obok jest Rossmann, potrzebowałam malutkiego lakieru do włosów. Okazało się, że akurat rozpoczęła się promocja na błyszczyki, a ostatnio jakiś chodził mi po głowie, więc. A przy kasie jeszcze leżała ta ich bezpłatna gazetka, wzięłam, żeby poczytać po drodze na dożynki. Jeszcze wieczorem miałam ją właściwie przeczytaną, a w głowie został mi felieton Bakuły, którą bardzo lubię - o 500+ i artykuł Łepkowskiej o publicznym karmieniu piersią.
      Jeszcze w sobotę wspomniałam w rozmowie z kuzynką o felietonie Bakuły, a wczoraj po pracy usłyszałam, że Rossmann przeprasza czytelników za tę publikację.
      ?!
      Nie zauważyłam tam ani agresywności, ani obrażania kogokolwiek, według mnie wyraziła swoje zdanie w sposób kulturalny. Za cóż więc przepraszać??? Kogo???

      A już ta medialna histeria z karmiącym matkami to już w ogóle się w głowie nie mieści. Za "moich czasów" dzieci też były karmione piersią i nawet nie bardzo pamiętam, czy na pokaz, czy ot tak. Bo mało kogo to obchodziło. Ja cycków nie wywalałam na wierzch w tym celu przed nosem kogoś, kto chciał zjeść obiad w restauracji, ale też nie łaziłam specjalnie w tym czasie po restauracjach i muzeach; a i karmiłam bardzo krótko. Uważam, że fakt posiadania dziecka przy sobie nie upoważniałby mnie do epatowania otoczenia moimi sutkami, podczas gdy brak owego dziecka na ręku stanowczo to wyklucza. A jak już widzę młodą dziewczynę (raz może mi się zdarzyło) karmiącą dziecko, to się cieszę z ładnego widoczku i nie zaglądam jej pod apaszkę.
      Z drugiej strony, byłam kiedyś u koleżanki, która parę miesięcy wcześniej urodziła i wtedy nie przerywając rozmowy ze mną, wyciągnęła mi tuż przed nosem cyca w całej okazałości, żeby nakarmić i pamiętam, że byłam trochę zszokowana.
      A więc? Umiar w jedną i drugą stronę okazuje się być znowu złotym środkiem.

      Piąta spódniczka zamówiona. Czyli do końca roku zrobię co najmniej jedenaście...

      PS: Dexter znowu nam podniósł ciśnienie, tym razem za pośrednictwem Link4.

      Komentuj (2)

    • Już środa 12 października 2016, 10:22

      Komentuj (5)

      ja nie wiem, czas zapiernicza jak
      karuzela.



      Na pewno przez to, że nie daje sobie
      chwili na lenistwo (co to jest, tak swoją drogą?), na powylegiwanie się na kanapie
      i nicnierobienie. Jak wrócę z pracy, to jem szybko co tam dają i biorę się za
      szycie spódniczek (wczoraj oddałam siódmą, naszej księgowej, teraz szyję dla
      pani B), po szóstej przerwa na podanie kolacji mamie, po siódmej przerwa na
      umycie mamy i lekarstwa, a potem szycie na przekór telewizorowi, w który
      wpatruje się m i robi coraz głośniej :-)



      Przedwczoraj nasmarowałam i oczyściłam
      maszynę, chodzi trochę ciszej chwilowo.



      Jak już w głowie zaczyna mi szumieć od tej
      maszyny, to przerzucam ciało na kanapę i dłubię, co tam pod szydełko wpadnie -
      gwiazdki na choinkę, dyńki, chusta, druga chusta...



      W czasie szydełkowania daje się coś
      obejrzeć, więc zaczęłam trzeci odcinek Belfra - całkiem całkiem, nic żenującego nie zauważyłam, ciekawy i długie odcinki. Na razie same plusy.

      Ale jakbym się tak zachowywała czy odzywała będąc w liceum, to wyleciałabym najbliższym oknem...

      Pora wstawić zdjęcia, trochę się nazbierało

      kocyk, który przyprawił mnie o zakwasy, od kucania i klękania, rozmiar 150x200, więc głównie szycie odbywało się na podłodze

      A jak Deedee wstała, to się otuliła


      Dynie (robię i robię, skończyły mi się zapasy pomarańczowych i żółtych włóczek, a ciągle za mało). 

      Jakby ktoś miał stare niepotrzebne zapasy włóczek, chętnie przyjmę. W każdym kolorze. Bo drogie to moje hobby.

      Amelia zaraz po otrzymaniu śpiworka wypróbowała czy się nadaje:


      Do sześciu podkładek pod talerze z resztek powstała jeszcze okrągła, pod miskę na przykład:

      Dzisiaj nastapi wręczenie całego kompletu, bo zdejmujemy Deedee aparat tadammmm! A przy okazji trzasł mi ząb i chyba będzie do usunięcia...

      Jak napisałam na fb, na przekór jesieni wzięłam się za petti No 8, w soczystym oranżu i pinku:

      A wcoraj wieczorem oficjalnie powitaliśmy nowego mieszkańca naszej zagrody:

      Ogłaszam konkurs na imię, roboczo nazwałam go/ją Chojrak, bo tak się zachowuje.



       

      Komentuj (5)

    • I znowu środa, a nawet czwartek 19 października 2016, 09:34

      Komentuj (3)

      Niedzielny spacer godny odnotowania, bo po bardzo dłuuugiej przerwie spotkaliśmy się z R i L. Przy okazji - polecam restaurację "Prologue" and Motławą, jeśli ma się zbyteczną kasę ;-)
      Świetna obsługa, bardzo ładny wystrój, świeżutkie dania - menu krótkie, bo wszystko robione na świeżo. Jeśli ktoś lubi patrzeć, jak dla niego przygotowują danie, to też można.
      Nie no, nie jest koszmarnie drogo, ale tanio też nie. Za to w każdej potrawie jest co najmniej jedna rzecz, o której nigdy nie słyszałam. Np. tonka.

      Nowa szkoła angielskiego, do której zapisałam Deedee ma wiele zalet - a mianowicie od parkingu mam kilkadziesiąt kroków we wszystkie strony do: dwóch aptek, świetnego warzywniaka, mięsnego Nowaka, super zaopatrzonego sklepu dla plastyków, Rossmanna, piekarni, spożywczego, banku, skrzynki pocztowej, sklepu medycznego i do sklepu z bielizną (ale fajne rajstopy teraz robią). I do tego zajęcia zaczynają się ok. 17.00, więc wszystko jest otwarte. 
      Wczoraj ledwo się wyrobiłam przez te 70 minut z zakupami :-)))
      A to Tesco zeszłoroczne to mi naprawdę bokiem wylazło.

      Tak więc rozpoczynamy sezon szydełkowania w samochodzie we wtorki i czwartki. Mam nadzieję, że z tą szkołą to była dobra zmiana. Chodzi do grupy 10-osobowej, zajęcia po 70 minut, dzieciaki raczej starsze, bo test kwalifikacyjny zdała na tyle dobrze. Pan powiedział, że jak na nasze gimnazjum to pobiła właściwie rekord świata, ha.

      Moja twórczość nabiera cech profesjonalizmu - właśnie dostałam kopertę z własnymi metkami! Ileż radochy. A w weekend byłam przez godzinę uziemiona w tych słynnych skarpetkach, więc wzięłam segregator, koszulki i wreszszszszcie poukładałam sobie wszystkie wzory szydełkowe, które walały się luzem. Ufff

      Próbowałam rozreklamować spotkania robótkowe w naszej gminnej bibliotece, na które chodzimy z sąsiadką. Nic. Zero. Trochę straciłam kontakt z rzeczywistością przez tego facebooka, wydawało mi sie, że kobitki nic innego nie robią, tylko szyją, drutują, szydełkują, koralikują, a tu nic. Zero.

      No trudno, było nas cztery i było bardzo fajnie. Inspirujemy się nawzajem. Jedna zrobiła owieczkę, a za dwa tygodnie miałam i ja swoją, i sąsiadka miała. Za to ta pierwsza miała fajnego aniołka, no i znowu mamy co robić :-)


      Deedee znowu zakochana, tym razem przynajmniej jest to osoba z zakresu najbliższych paru kilometrów, ale nadal niezupełnie pochodzenia polskiego... Jak już kiedyś stwierdziłam, kolekcjonuje cudzoziemców :-)

      Komentuj (3)

    • Znowu będę się chwalić 24 października 2016, 09:21

      Komentuj (3)

      Frotka mi przypomniała, że jest premiera nowej książki Rowling o Harrym. I tu właśnie pękam z dumy, bo Deedee wracając z Niemiec miała przesiadkę w Amsterdamie i tamże na lotnisku kupiła sobie tę książkę po angielsku. I przeczytała ją w parę dni. Ha.

      Petti No 9

      Komentuj (3)

    • Kryste, nawet nie środa! 27 października 2016, 09:21

      Komentuj (4)

      A czwartek!

      Ja nie wiem, pojutrze się obudzę i będę zgrzybiałą staruszką. Czas zap... dobra, nie będę się wyrażać.

      Sobota - wizyta na cmentarzu, potem u Dextera, ręce załamałam, jak zobaczyłam mieszkanie. Więcej tam nie pojadę, bo go zabiję. Dexter pojechał z nami do domu, popracował "w zagrodzie", pogadał z Deedee, wpadła I, do Deedee przyszła Zo i zrobiliśmy sobie ognisko na zakończenie sezonu. Czy na ogniska jest właściwie sezon? Można chyba cały rok. Niewykluczone, że w sobotę też sobie zrobimy ognisko, bo jedziemy na weekend do domku na Kaszubach, 13 osób, BEZ DZIECI, więc może być grubo... 
      Dostałam od I sukienkę, którą przyjechała sobie zwęzić u mnie, okazało się, że ta sukienka po prostu chciała być moja, zwłaszcza, że kupiona w mojej ukochanej Hiszpanii. Drugą sukienkę jej zwęziłam. ALE sukienka nie ma w sobie nic z granatu, a ja mam wygodne granatowe buty do tańca... A więc machnęłam sobie wczoraj szybko granatowe kolczyki


      Ale po kolei.

      Niedziela - różne tam prace domowe

      Poniedziałek - teatr muzyczny na 20.30, do domu wróciłam o 00.15, padłam na twarz. Jechałam z teściową i jej kółkiem seniorów, takim busem, w którym siedzenia po prostu śmierdziały. Doceniłam swoje złotko jeszcze bardziej i na pewno długo nie wsiądę do środków komunikacji publicznej. Ale przedstawienie fajne, tytuł "Żona potrzebna od zaraz", w dobrej obsadzie. Według mnie najlepsza była Maria Pakulnis i Magdalena Wójcik. Publiczność to potwierdziła podczas oklasków.

      Wtorek - po południu angielski, a w trakcie różne zakupki

      Środa - zawiozłam Deedee na autokar, jechała z panią do niemieckiego do teatru, W Biedronce kupiłam sobie złoty kapelusz wiedźmy na weekend (lubię złotko, mówiłam?); spotkanie robótkowe, kawusia, pogaduszki, wpadł z wizytą kierownik GOSiRu, o, właśnie, muszę wydrukować jakieś reklamówki naszych spotkań, to je powiesi we wszystkich wioskach.
      Po powrocie do domu zrobiłam ciasto na dwa quiche, które zabieram w piątek, pofarbowałam włosy (szampański blond tym razem - nawet niezły), machnęłam te kolczyki i dokończyłam upominek świąteczny:


      Dzisiaj - przed pracą pojechałam do tłumikarza, żeby mi coś tam przyspawał, bo się oderwało. Po pracy angielski, po angielskim umówiłam Deedee do ginekologa, jak wrócimy będę piec te quiche.

      No i spakować się trzeba!

      A jutro po pracy ruszamy po wielką przygodę, będą tańce łamańce, trzy dni odpoczynku od domowego kieratu i zapomnienia o pampersach, opatrunkach, śniadankach, obiadkach i kolacyjkach z przekąskami pomiędzy... Przyda mi się to bardzo. Na posterunku zostaje moja siostra z Deedee plus w niedzielę pani B, bo teściowa wyjeżdża już jutro rano w rodzinne strony i wraca za tydzień.

      A wczoraj jak m palił na tarasie o siódmej rano, to na działkę sąsiadów spadł płonący meteoryt. O. Na szczęście nie spadł nam na głowę. Ale było blisko.

      Komentuj (4)

    ← →
    Copyrights © 2003 - 2011. ownlog.com | fotolog.pl
    • Szablon: maxbmx.ownlog.com
    • SEO: ageno.pl